tak sobie śpiewam pod nosem, i jakby przestaje mnie dziwić moja własna osoba. no coż taka jestem, że niesystematyczna, niedokończona, ciągle coś chcąco niezdążająca i co poradzę... no nic nie poradzę albo to zaakceptuję albo... będę się męczyć z własną sobą, a przecież mam i tak zbyt dużo rzeczy przez, które się męczę więc chyba zostaje mi akceptacja...:)
na dole to, co powstawało w tzw. międzyczasie
robienie tej książeczki idzie mi opornie z braku czasu i warunków
narazie mam pojedyncze elementy, które mają zostać połączone w całość w bliżej nieokreślonej przyszłości ;)
Tu powstaje takie cudo, a ja blokuję maszynę:/ Sooorrry, znów zapomniałam. Obiecuję, że jutro...
OdpowiedzUsuńmaszyna przybyła a czas właśnie... delikatnie mówiąc uciekł;)
OdpowiedzUsuń